nowy7_koniew1

Ropczyce na linii frontu w sierpniu 1944 r.*

Marszałek Iwan Koniew (1897 – 1973). Podczas II wojny światowej sprawował różne funkcje dowódcze, przesuwając się wraz z wojskiem od Moskwy aż po Berlin. FOTO: wikipedia.pl Generał Siegfried Raspa ( 1898 – 1968). Ostatnie lata życia spędził w obozie dla jeńców Münster w Wielkiej Brytanii.FOTO: axishistory.com


Wojna mnoży ofiary, jednakże dla zwycięzców jest wyzwoleniem, dla przegranych zawsze klęską i koszmarem. Pozostaje także ten trzeci, na którego terenie toczą się boje, a który zazwyczaj musi przyjąć porządek dyktowany przez zwycięzców. Tak było w Ropczycach i całym kraju 65 lat temu, tak było przez kilka następnych dziesięcioleci.


ROPCZYCE♦ Latem 1944 r. i wiosną 1945 r. front rosyjsko niemiecki przesuwał się na zachód między innymi przez ziemię dzisiejszego powiatu ropczycko – sędziszowskiego.

AK i Rosjanie
Dowódcy Armii Krajowej, w tym „Sęp” i „Turek”, pomogli Rosjanom przygotować plan zajęcia umocnień Pustkowa. Pisze o tym bez sarkazmu politycznego sam Łukasz Ciepliński w raporcie z dnia 3 września 1944 r. Zgodnie z informacjami raportu w miejscowości Krzywa, na terenie leśniczówki, doszło w dniu 2 sierpnia 1944 r. do spotkania oddziału partyzanckiego AK por. Mieczysława Stachowskiego ps. „Sęp” i oficera dowodzącego artylerią radziecką. Polski partyzant przekazał radzieckiemu artylerzyście plany fortyfikacji Pustkowa. Kilka dni później (8 sierpnia) Oddział Partyzancki „Dzwon” operujący pod dowództwem por. Zygmunta Pawlusa ps. „Turek” dostarczył sztabowcom radzieckim plany umocnień nieprzyjaciela w miejscowościach m.in. Szkodna, Góra Ropczycka, Chechły, Ropczyce, Lubzina i ponownie szczegóły dotyczące umocnień Pustkowa. Podobnie doszło do wymiany informacji pomiędzy dowódcami plutonów „Łaty” Józefa Łotockiego i „Lucjana” operujących w ramach akcji „Burza” na terenie Gnojnicy, a pułkownikiem Jaglenką dowódcą radzieckiego batalionu, który wdarł się w wyłom frontu (teren Gnojnicy) na kilka kilometrów przed jego zasadniczą linię.

Armaty w Nockowej
Atmosferę zbliżającego się do Ropczyc frontu dało się odczuć już z wiosną 1944 roku, kiedy w budynkach szkolnych i gromadzkich w okolicach Bystrzycy i Nockowej rozlokowywano oddział Kozaków będących w służbie niemieckiej. Zaś w dniu 1 sierpnia mieszkańcy Wiercan dostrzegli ożywiony ruch oddziałów niemieckich i rozlokowywane w okolicach kościoła w Nockowej armaty. Rozpoczęła się przy tym grabież dobytku, koni z całymi zaprzęgami i krów. Już następnego dnia – 2 sierpnia, przed szkołą w Wiercanach pojawił się pierwszy patrol rosyjski. Kronikarz odnotował: „rozlokowano działa obok szkoły i wzdłuż drogi, rozpoczęła się bitwa, trwająca z przerwami blisko dwa tygodnie. Ludność uciekała w kierunku Będzienicy i Zgłobnia, będących głębiej za linią frontu”.

Dwie wrogie armie
Nieco bardziej na południowy zachód – w Brzezinach, żołnierze rosyjscy pojawili się nocą z 2 na 3 sierpnia 1944 r. Rozpoczęły się walki o wyzwolenie obszaru ówczesnego powiatu dębickiego (do 1937 roku powiatu ropczyckiego). Zajmowanie tego obszaru przez Armię Czerwoną przebiegało w trzech fazach: pierwsza z marszu w dniach od 2 do 4 sierpnia, druga trwająca do 23 sierpnia, tj. zajęcia Dębicy, trzecia w ramach operacji styczniowej 1945 roku, kiedy to hitlerowcy wycofali się z pozostałej części powiatu, terenów położonych na zachód od rzeki Wisłoki. Zwarły się dwie armie, a w ich składzie: po stronie niemieckiej 17 armia pod dowódcą generała piechoty F. Schulza, następnie 78 dywizja piechoty dowodzona przez generała-lejtnanta Siegfrieda Raspa, zaś po stronie rosyjskiej 60 armia I Frontu Ukraińskiego dowodzona przez generała-lejtnanta Pawła Kuroczkina, 5 Armia Gwardii pod dowództwem generała-pułkownika Aleksjeja Żadowa oraz Samodzielny Korpus Pancerny Gwardii (dowodzony prawdopodobnie przez płk. N. Czuprowa.

Kiedy weszli do Ropczyc?
Walki w okolicach Ropczyc nie były zbyt zaciekłe, Niemcy nie zdążyli tutaj ufortyfikować terenu, mając zapewne plany dłuższej obrony rubieży na linii Przecław – Blizna – Pustków – Dębica. Różne źródła różnie sytuują w czasie moment zajęcia przez Rosjan samego centrum Ropczyc. Jedne źródła mówią o zajęciu miasta w dniu 3 sierpnia 1944 r., po szybkim przejściu Rosjan od strony Kolbuszowej (2.08), Rzeszowa (2.08), Czudca 2.08) i Strzyżowa (2.08) przez Sędziszów Młp. 3.08) i okoliczne wioski. Inne źródło podaje datę 4 sierpnia, uzasadniając ustabilizowaniem się linii frontu na blisko dwa tygodnie na rubieży Ocieka – Skrzyszów – Chechły – Łączki Kucharskie. Radziecki meldunek z linii frontu z dnia 3 sierpnia donosił: „… Na zachód i południowy wschód od Jarosławia wojska radzieckie, kontynuując natarcie, zajęły Sanok oraz wyzwoliły ponad 200 innych miejscowości, m.in. Hutę Komorowską, Niwiska, Dodatków, Bratkowice, Szufnarowę, Wiśniową, Jabłonicę Polską, Brzozów oraz stację kolejową Sanok”. Z pewnością nie darowaliby sobie sztabowcy radzieccy aby nie wymienić wśród zdobytych miejscowości tak ważnych strategicznie Ropczyc, ze względu na przecinanie się w mieście dwóch ważnych szlaków drogowych i bronione przez Niemców przejście przez mosty na Wielopolce. Pozostaje więc bardziej pewną data 4 sierpnia. Z kolei trzecie źródło określa moment zajęcia Ropczyc na 18 sierpnia, kiedy to ruszyła ofensywa na Dębicę, by ostatecznie odbić ją z rąk Niemców w dniu 23 sierpnia. Analizując ówczesny przebieg linii frontu, poszarpany ze względu na ukształtowanie terenu i różny zakres umocnień terenowych, wszystkie te trzy daty wydają się być uprawnione. Istotnie w dniu 3 sierpnia Rosjanie okopywali się na bezpośrednim przedpolu Ropczyc, w dniu następnym byli widziani na rynku, a tuż za miastem rozlokowali się na wspomniane już dwa tygodnie, skąd ruszyli dalej 18 sierpnia.

Azyl w lesie
Okolice Ropczyc jak dla przykładu Borki Chechelskie i Poręby będące przysiółkami wsi Chechły, także miały w tamtym czasie swoją rolę. Od niepamiętnych czasów kilkanaście chłopskich zagród ukrytych niemal w zagajnikach przylegających do lasów Gnojnicy, stało się w trudnych wojennych dniach ostoją zarówno dla żołnierzy jak i cywilów. Bezdroża te wówczas okazały się ostoją dla ludzi uciekających przed frontem i poddanych wysiedleniu ze strefy przyfrontowej w miejscowościach Zagorzyce, Szkodna, Gnojnica. Naoczni świadkowie potwierdzają obecność w tych trudnych dniach lipca i sierpnia 1944 roku także inteligencji ropczyckiej wraz ze skromnym dobytkiem. Kronikarz zapisał: „W pobliskim lesie Gnojnica zaroiło się od ludzi wysiedlonych (…)”. W kronice szkoły w Chechłach czytamy: „Okupacja hitlerowska skończyła się dla Ropczyc i Checheł w dniu 18 sierpnia 1944 roku. (…) W sierpniu 1944 roku do Ropczyc wkroczyły wojska radzieckie. Z początkiem września 1944 roku nastąpiło wysiedlenie ludności, ponieważ Chechły były blisko frontu i pociski nieprzyjacielskie zagrażały życiu ludności. Wysiedlenie trwało do początku stycznia 1945 roku”.

Cmentarz w rynku

Na kilka lat ropczycki rynek zamienił się w cmentarzysko żołnierzy rosyjskich. Naoczni świadkowie wspominają, że jeszcze na początku lat 60. matka jednego z żołnierzy przybywając z ZSRR odnalazła tu miejsce pochówku syna i zasadziła przywiezioną ze sobą niewielką jabłoń. W tym czasie mogiły już zostały rozkopane, a polegli ekshumowani na cmentarz wojenny do Dębicy. Pochówki rosyjskie na terenie Ropczyc usytuowane były w trzech miejscach: właśnie na rynku, w dolnej części cmentarza parafialnego i kilka mogił w otoczeniu kościółka pw. Najświętszej Marii Panny. W ropczyckich mogiłach spoczęli polegli na przedpolach miasta oficerowie i szeregowcy, m.in.: ppłk. Piotr Sznostin, mjr Wasyl Gewonicz, mjr (?) Kajenarszan, mjr Mikita Iwan Wonko, starszyny (sierżanci): D.D. Kostynes, Lew Pedorew, Armona Aleksandrowicz, Józef Daksyrnyj, Uriachnik Omierestesiej oraz szeregowcy: S.P. Targanow, R.C. Nepewen, S.A. Eudelszte, P.A. Synyszyn, B.A. Gobłec, A.A. Łapinow, P.A. Kostanec, K.C. Eherob,, B.N. Kaszeluk, W. Wałecznik, R.C.Hordowenko, A.A. Łybranko. To tylko kilka nazwisk ofiar frontu, których dane udało się zachować w rejestrze, reszta pozostaje bezimienna w zbiorowej mogile nr 14 na dębickim cmentarzu żołnierzy Armii Radzieckiej.

Mogiły w Brzezinach
Dla porównania odnotuję, że we wspomnianych Brzezinach zginęło ponad 150 rosyjskich żołnierzy, w tym na miejscowym cmentarzu złożono ciała 72 żołnierzy, na polach przysiółka Berdechów 56 żołnierzy, na podwórzu szkolnym 2 i około 20 pochówków w mogiłach rozsianych po całej wsi. Tylko niespełna 20 z nich oznaczono mogiły nazwiskami, inni pozostali bezimiennymi w kwaterze zbiorowej nr 20 na dębickim cmentarzu przy ul. Cmentarnej. Na 1448 żołnierzy radzieckich pochowanych na dębickiej nekropolii zaledwie 481 ma oznaczone imiennie mogiły. Ekshumacje z Ropczyc i okolic miały miejsce w latach 1950-51.

 

Tak walczyli partyzanci
W sierpniowych walkach 1944 roku daninę krwi złożyli także żołnierze Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich operujący w ramach akcji „Burza” na zapleczu armii niemieckiej, w trzech rejonach walki. Partyzanckie walki i potyczki toczyły się w: I rejonie, obszar Sędziszowa Młp. – Gnojnicy – Checheł, pod dowództwem por. „Sępa” Mieczysława Stachowskiego i zastępcy d-cy kpt. „Strzały” Józefa Naroga, łącznie 235 żołnierzy oraz 876 ludzi z oddziałów nieuzbrojonych w rezerwie; II rejon, obszar Ropczyce – Wielopole Skrz. – Brzeziny – Gumniska, pod dowództwem kpt. „Rygla” Romana Kani z zastępcą por. „Cisem” Franciszkiem Ciszkiem, łącznie 465 żołnierzy; III rejon, obszar Pilzna i okolic pod dowództwem ppor. „Lisa” Edmunda Mateckiego z zastępcą wachm. pdchor. „Iwo” Alfredem Łubieńskim, łącznie 330 żołnierzy. Największe straty w lipcu i sierpniu 1944 roku partyzanci ponieśli w II Zgrupowaniu (rejonie walki), poległo 44 żołnierzy, 1 został ranny, 14 Niemcy wzięli do niewoli. Pełną listę partyzanckich ofiar ze wszystkich trzech Zgrupowań zamieszcza Antoni Stańko w publikacji „Gdzie Karpat progi” (Warszawa 1984).

Ziemli nie choczymy…
Wracając do Ropczyc, pofrontowa rzeczywistość w mieście nie była już tak jednoznaczna. Pierwsze sierpniowe dni w wolnym od hitlerowców mieście tak charakteryzuje ówczesny dowódca Placówki AK „Ropa” por. Karol Pośko ps. „Koń”: „ … wojska radzieckie zajęły Ropczyce, ja otrzymałem od „Macieja” (Mieczysław Stachowski „Sęp” – przyp. WT) rozkaz ujawnienia się i zaprzestania działalności konspiracyjnej. W tym dniu została wywieszona polska flaga narodowa na wieży kościelnej, którą to flagę przechowała pani Kriesowa. Żołnierze Placówki, zgodnie z rozkazem włożyli na rękawy opaski biało-czerwone i traktowali Rosjan należycie. Jako miejscowy dowódca wziąłem udział w pierwszej naradzie z przedstawicielami Armii Radzieckiej. Spotkanie odbyło się w szkole ogrodniczej, narożna sala na parterze. Tam zostały wyznaczone pierwsze władze miasta. Ja zostałem komendantem wojskowym miasta do chwili ustanowienia cywilnych władz miasta. (…) Zaczęliśmy wspólnie sprawować władzę w Ropczycach. (…) Wysłuchaliśmy przemówienia radzieckiego oficera, który powiedział « … my ziemli waszej nie choczymy, pobijom germańskiego zwiera i pajdiom w pierrot, a gdzieś ostawlajet wsje wasze prawitielstwo, ot znajecie Wandu Wasilewsku … » itd. Radość trwała tylko kilka dni” (zob. W. Tabasz, Tak było na Stawisku – wspomnienia ppor. Karola Pośki ps. „Koń” Żołnierza i Sybiraka, Ropczyce 1997).

NKWD wchodzi od domów
Wkrótce w domach i kryjówkach żołnierzy podziemia zaroiło się od funkcjonariuszy znienawidzonej także przez samych Rosjan formacji NKWD. Nastąpiły aresztowania i wywózki, a także torturowanie i mordowanie Ropczycan, jak w przypadku ppor. Zdzisława Brunowskiego „Cygan”, pchor. Eugeniusza Zymroza „Macedończyk” i kpr. Zdzisława Łaskawca „Monter”, których ciała rozpoznano po latach na miejscu kaźni w lesie koło miejskości Turza, na terenie byłego obozu dla rosyjskich rzeczywistych bądź wydumanych dezerterów. Karol Pośko, Kazimierz Prynda „Szybki” i inni zostali zesłani do obozów pracy (łagrów) o nazwach: „Szachtowy”, „Jegolsk”, „Szepietowo” czy „Kawanka”. Podejrzliwość w rosyjskich oddziałach frontowych była nadzwyczaj ogromna, a dbali o to tzw. politrucy i wspomniani NKWD-ziści. Jak wspomina jeden z Brzeziniaków, jego liczna rodzina była o krok od śmierci, kiedy to na linii frontu radziecka telefonistka usłyszała coś na kształt głosu ściszonego odbiornika radiowego. Posądzała miejscowych o kierowanie ogniem artylerii niemieckiej, istotnie dość celnym. Oficer polityczny już stawiał rodzinę Wojnarowskich „pod ścianę”, kiedy to na raz okazało się, że to niedołężna babcia pod grubą warstwą pierzyn jęczy z bólu i duszności.

Niemieckie siły za Ropczycami
Oddając jednak honor oddziałom liniowym idącym ze Wschodu, trzeba odnotować, że okolice Pustkowa i Dębicy były szczególnie trudne do przejścia. Niemcy specjalnie dla obrony tego odcinka nad Wisłoką przegrupowali wspomnianą już 78 dywizję piechoty, której sztab z gen. Segfriedem Raspem rozlokował się w pałacu Łubieńskich w Zasowie. Nieco dalej na północ okopał się cudzoziemski legion Waffen SS. Mogły to być już tylko szczątki 14 Dywizji Grenadierów SS „Galizien” formowanej na bazie dawnej dywizji Andreja Andrejewicza Własowa bądź „czynny” w Haidelager Pustków ukraiński batalion szkolny pod dowództwem SS-Sturmbannfuhrera Bernharda Bartelta. Był tu także dość liczny legion estoński SS pod dowództwem Augsbergera.

Szable i czarne czapki
Po stronie rosyjskiej do szturmu gotowali się żołnierze 9 krasnodarskiej dywizji płastuńskiej pod dowództwem gen. P.I. Mietalnikowa. Były to szczególnie bitne oddziały z pielęgnowaną tradycją wojen kozackich. Dla wyróżnienia nosili na bluzach żołnierskich (gimnastiorkach) czerkieskie płaszcze z rzędami ozdobnych nabojów, czarne czapki tzw. kubanki z kolorowymi denkami, a na wyposażeniu mieli szable, kindżały i baszłyki. Często na piersi kozaka zobaczyć można było krzyż św. Jerzego, odznaczenie przyznane dywizji jeszcze w okresie I wojny światowej. Z kronikarskiego obowiązku odnotuję więc, że umieszczenie kilka lat temu na pamiątkowej tablicy w Dębicy nazwy kozackiej dywizji płastuńskiej było uprawnione, chociaż w kręgu niektórych mieszkańców i historyków kwestionowane. Wielu żołnierzy z tej dywizji i innych oddziałów rosyjskich pozostało na zawsze w polskiej ziemi, w obrębie cmentarza wojennego w Pustkowie, gdzie spoczywa ponad 1000 żołnierzy (bojców) i oficerów.

Polacy w Armii Czerwonej
Warto aby pamięć o zmarłych, w tym żołnierzach różnych narodowości poległych w walkach o Polskę, okazywać przy różnych okazjach. Dodam tylko nieprzekonanym, że ze Wschodu szli w rosyjskich mundurach także Polacy wcielani do Armii Czerwonej w miarę zajmowania kresów dawnej Rzeczypospolitej. Sam kilka lat temu realizowałem poszukiwania mogiły ojca mojego kolegi z Warszawy, który nad Sanem został wcielony do Armii Czerwonej i zginął w walkach o Przełęcz Dukielską (spoczywa na cmentarzu AR w Rzeszowie). W niektórych ośrodkach dyskursu politycznego moment wyzwolenia nazywany jest po prostu chwilą zaprzestania walk.

Niemieckie ukryte mogiły
Na koniec pytanie. Dlaczego brak śladów pochówków żołnierzy niemieckich? Wyjaśnienie jest dość skomplikowane. Po pierwsze, zgodnie ze swoją doktryną wojenną Niemcy w miarę możliwości transportowali swoich zabitych do Rzeszy. Po drugie sami dokonywali pochówków w nieoznakowanych mogiłach (pokrytych równo darnią) by propaganda radziecka nie miała możliwości obliczyć strat nieprzyjaciela. Po trzecie, pojedynczych pochówków Niemców dokonywali polscy cywile bądź Rosjanie w zupełnie przypadkowych miejscach (rowy strzeleckie, bruzdy na uprawnym polu itp., często bez odzieży) nie oznakowując z pośpiechu czy wręcz pogardy dla znienawidzonego wroga i jego munduru. Kilka tego typu pochówków ujawniono w okolicach Ropczyc czy Dębicy w ostatnich latach przy okazji prac budowlanych. Najbliższy zapamiętany przez świadków cmentarz niemiecki usytuowany był na polach dawnego dworu w Górze Ropczyckiej, tuż przed wjazdem drogą nr 4 do Witkowic.


* Wybaczy mi z pewnością Czytelnik ten nieco asekuracyjny tytuł artykułu. Wszak trwa nadal, rozpoczęta w latach 80. ubiegłego wieku dyskusja, czy czcić pamięć żołnierzy poległych podczas walk na terytorium Polski i nie tylko. Osoby nie uwikłane w politykę są zdania, że trzeba czcić pamięć poległych żołnierzy polskich, jak żołnierzy Armii Czerwonej (może nawet Niemców), którzy oszukani przez zbrodnicze i nieludzkie ideologie zapłacili najwyższą cenę. Zapłacili tę cenę, a dowodem są cmentarze rozsiane na całym szlaku bitewnym. Można natomiast zastanawiać się nad tym czy istnieją przesłanki do oficjalnego obchodzenia rocznic wyzwolenia polskich miejscowości, skoro wejście Rosjan zapoczątkowało półwiekowy podział Europy, z Polską we wschodnim układzie.


Władysław Tabasz

 



Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Administratorzy i moderatorzy podejmą starania mające na celu usuwanie wszelkich uznawanych za obraźliwe materiałów jak najszybciej, jednakże nie jest możliwe przeczytanie każdej wiadomości. Zgadzasz się więc, że zawartość każdego wpisu na tej stronie wyraża poglądy i opinie jego autora a nie administratorów, moderatorów czy webmasterów (poza wiadomościami pisanymi przez nich) i nie ponoszą oni za te treści odpowiedzialności. Zgadzasz się nie pisać żadnych obraźliwych, obscenicznych, wulgarnych, oszczerczych, nienawistnych, zawierających groźby i innych materiałów, które mogą być sprzeczne z prawem. Złamanie tej zasady może być przyczyną natychmiastowego i trwałego usunięcia z listy użytkowników (wraz z powiadomieniem odpowiednich władz). Aby wspomóc te działania rejestrowane są adresy IP autorów. Przyjmujesz do wiadomości, że webmaster, administrator i moderatorzy tego forum mają prawo do usuwania, zmiany lub zamykania każdego wątku w każdej chwili jeśli zajdzie taka potrzeba. Jako użytkownik zgadzasz się, że wszystkie informacje, które wpiszesz będą przechowywane w bazie danych. Informacje te nie będą podawane bez twojej zgody żadnym osobom ani podmiotom trzecim, jednakże webmaster, administrator i moderatorzy nie będą obarczeni odpowiedzialnością za włamania hackerskie prowadzące do pozyskania tych danych.

dwa × 4 =