Woda mniejsza, strach taki sam
GLINIK♦ – O godzinie 9:00 rano jeszcze nic nie było widać, nic się niepokojącego nie działo, a o 12:00, jak jedliśmy obiad, to woda już się w korytach nie mieściła. Malanka i Wielopolka były równo z brzegami. Wody cały czas przybywało i przybywało – tak według Andrzeja z Glinika wyglądała sytuacja w niedzielę .
W porównaniu do ubiegłorocznej powodzi zalany teren jest mniejszy, ale strach taki sam. – O 20:00 w niedzielę tu już było wody na full, wydawało się, że jak deszcz nie przestanie lać, to tyle, koniec, zaleje nas – mówi mieszkaniec Glinika i dodaje:- Jest niewesoło, ale jesteśmy tej myśli, że przestanie w końcu padać i się to ustabilizuje. Według opisu mieszkańców Glinika, zniszczona jeszcze podczas ostatniej powodzi ława w tym roku była miarką, która pokazywała, jak wzrasta poziom wody.
– Spod wody było widać jedynie poręcze – wspomina Andrzej. Jak się okazuje nie wystarczy mieszkać tak jak on na górce, żeby uniknąć zalania.
– Dobrze, że mieszkam troszkę na górce, to uciec jest gdzie, ale znowu też z pół od góry idzie woda z błotem do domu. (…)Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Reporter Gazety
nk
Podobne wpisy