Ja tam zagłosuję
Wypada mi napisać o wyborach do Parlamentu Europejskiego. Tylko, że nie wiem, co miałbym napisać.
O tym, po co jest ten parlament, na pewno już słyszałeś (łaś) z telewizji, z radia, albo czytałeś (łaś) w śmiertelnie poważnych gazetach ogólnopolskich.
No i co mógłby tu dodać redaktor z prowincjonalnej gazety? Chyba tylko powiedzieć, że sam zamierza zagłosować. Dlaczego? A no chociażby dlatego, że mi wolno i nikt mi nie zabroni. Na kogo? Jeszcze nie wiem. Słucham, co ci wszyscy kandydaci opowiadają i czasem włos się mi jeży na głowie. Co drugi bredzi, jak by był po narkotykach. Po przeczytaniu wypowiedzi jednego z kandydatów o tym, jak to jest nam źle i jak on to zmieni przez chwilę się zastanawiałem, czy facetem nie powinien się zająć jakiś psychiatra.
Wiemy, jak i gdzie jest nam źle, wiemy czego nam potrzeba. A ja wiem jeszcze jedno – kandydat, co opowiada, jak to zbawi rolnictwo, i całą Polskę i Podkarpacie jak tylko dorwie się do żłobu w Brukseli, albo robi z nas idiotów, albo nie wie o czym mówi. Po pierwsze parlamentarzystów europejskich jest ponad 700 i nikt tam sam decyzji nie podejmuje. Nawet w radzie gminy trzeba się okładać i ciężko pojedynczym radnym coś przeforsować. Po drugie zastanówmy się jak zamierza przemienić Podkarpacie za pośrednictwem Brukseli, ktoś kto ledwie duka po angielsku? No jak?
Trudno mi sobie wyobrazić (nawet obrazowo) parlament europejski. Obraduje w czterech różnych miastach, te unijne budynki jakieś takie nijakie: metal szkło, szkło metal i tak dalej – wyglądają jak siedziba PZU albo ZUS albo czegokolwiek innego, co szasta naszymi pieniędzmi.
Bruksela daleko, sprawy też daleko, a my tu na wsi, gdzieś pod Ropczycami albo Sędziszowem martwimy się czy załatają dziury w drodze. Załatają jak unia da kasę. Żeby dała, trzeba iść do tych wyborów i wybrać europosłów. Kogokolwiek, bo ta unia, co daje, to między innymi oni – europosłowie. Jak oni nie podniosą ręki za Polską, to kto podniesie? I skąd będzie kasa na zrobienie drogi koło Twojego płotu?
Podobne wpisy